Wchodząc w rok 2024 nie miałem jakiś wielkich planów rowerowych. Co prawda jakieś pomysły były, ale bardziej na zasadzie lokalnych przejażdżek, drobnych wyzwań, może powrotu do poważniejszego jeżdżenia, a niżeli czegoś wyjątkowego. Zeszły rok był pod znakiem powrotu do „normalności” fizycznej, głównie dzięki Marcinowi z Kolarstwo od kuchni – przy okazji bardzo polecam, moje życie zmieniło się nie do poznania po zaledwie 4 miesiącach współpracy. Powrót zaliczyła również jakakolwiek forma treningu. Daleka od profesjonalnej, ale jakakolwiek i była… Poza tym wiem już (niestety) z doświadczenia, że praca w branży rowerowej daje wiele, ale na pewno nie możliwość jazdy na rowerze, dobrego trenowania czy startu w zawodach. Ot taki paradoks. Brak czasu, brak sił, brak funduszy. Kiedy Wy się bawicie na rowerach, ja robię wszytko aby Wasza zabawa była jak najlepsza. Broń Boże nie narzekam, sam tą drogę wybrałem i uwielbiam ją. Jednakże realia są jakie są. Celem głównym na ten rok było uporządkować życie tak, aby w kolejnych latach móc sobie pozwolić na zabawę rowerową. Chociaż trochę..
Tym bardziej ostatnie tygodnie i to co się dzieje jest dla mnie niezwykle szczęśliwe oraz daje niezłego kopa motywacyjnego. Że może jednak fajnie będzie, że może coś więcej wyciągnę z tej codzienności, a nie tylko na zasadzie „ogarniamy życie”.
Ale po kolei…
Przygoda 1.
Rajd Doliną Dunajca – niby nic, w pobliżu, każdy może jechać, tylko rajd. Ale tyle lat chciałem to przejechać i nigdy nie udało mi się tego dokonać. Zawsze brakowało czasu czy sił. Zawsze było coś. W tym roku jadę, a według moich znajomych jest to jeden z najpiękniejszych widokowo rajdów w Polsce. Co do trasy i atrakcji na niej jestem spokojny. Znam te rejony i wiem, że będzie „ciekawie” 😀
Przygoda 2.
Wanoga zwana Wanożką – w zeszłym roku za sprawą pewnych osobników zacząłem bawić się w jazdę grawelem. W tym roku za sprawą tych samych typów ta jazda wchodzi na wyższy poziom. 350 km po Kaszubskich lasach i bezdrożach nie będzie ot tylko przejażdżką. Więcej – będzie niezłym łomotem dla organizmu. Ale powrót do rodzinnych stron mojego ojca, regionów które za młodu były dla mnie obowiązkowym punktem wakacyjnym będzie czymś wyjątkowym z wielu powodów. A ukończenie tego wyzwania na pewno zmotywuje mnie do dalszej, ciężkiej pracy.
Przygoda 3.
Tour de Alpy – trochę niechronologicznie, ale najlepsze zostawiam na ostatni, czwarty punkt. Alpy. Każdy kto mnie zna wie, że kocham góry. W zeszłym roku spełniłem swoje największe marzenie – wjazd na Passo dello Stelvio. Ale myślałem, że to będzie jednorazowy wypad, piękne wspomnienie. A tu proszę: kolejny rok i znowu powrót na te kultowe przełęcze. Co więcej wyjazd o wiele bardziej rozbudowany. Troszkę mi się włączyło, że może stanie się to corocznym zwyczajem… Bo czemu by nie? Lista podjazdów przygotowana i odhaczamy 🙂 Trzeba życiem się cieszyć.
Przygoda 4.
Wisienka na torcie czyli Vatternrundan – to spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Jedna z najbardziej kultowych imprez tego typu. Coś pięknego i niesamowitego. Szwecja, piękne trasy, wyzwanie… I jeszcze ekipa z którą jadę. Na każde wspomnienie tego faktu serce mi rośnie a twarz rozświetla uśmiech. Hell Yeah!!! Będę tam!
I tak z tego niespecjalnie zapowiadającego się roku wyłania się czas niesamowitych przygód. Z tego nastawienia „pracuj żeby żyć” zmienia się wszystko na podejście „żyj żeby się życiem cieszyć.” Bo oprócz tych czterech głównych punktów planu już kilka innych, pomniejszych, się wydarzyło. A jeszcze wiele innych się wydarzy, tylko wyobraźnia mnie ogranicza. Dodatkowo w planach prywatnych, rodzinnych kilka marzeń też się spełni, więc to życie nie jest takie złe. Rzekł bym nawet, że jest bardzo fajne 😉
1 thoughts on “Rok 2024 – rok przygód.”