Licznik znowu się przewinął
One Year Later – nie o kalendarzowy rok mi tutaj chodzi, ale o ten bardziej bolesny, życiowy. Lata lecą nieubłaganie i tym bardziej muszę dbać o to, aby rok po roku mieć poczucie nie zmarnowania czasu. Niestety, odkąd nastała pandemia już nic nie jest takie same, wiele rzeczy nie idzie po mojej myśli i niestety dość często mierzę się z problemami mniejszego lub większego kalibru. Choćbym nie wiem jak bardzo się do tego dystansował i starał o tym nie myśleć, to pewnych rzeczy nie da się pominąć. Świat zwariował i wszyscy potrzebujemy odskoczni, innego spojrzenia na to wszystko. Postanowiłem więc wyciągnąć to, co dobre z tego roku i stworzyć pewnego rodzaju podium fajnych rzeczy, które mi się przydarzyły. Bo pomimo ogromu przykrych i trudnych chwil, znalazło się kilka momentów powodujących uśmiech na mojej twarzy i poczucie spełnienia. A chyba najistotniejsze jest to, że momenty te pozwoliły mi zrozumieć, co tak naprawdę w tym wszystkim jest najważniejsze. Zapraszam więc Was do mojego prywatnego:
One Year Later – Subiektywnego rankingu Marcina
Długo nad tym myślałem, jakie trzy najważniejsze historie powinienem uwzględnić w tym rankingu. Zdecydowanie nie będę brał pod uwagę historii rodzinnych, te są najważniejsze i żadna inna sprawa nie może się równać z moimi bliskimi. Udało mi się wyróżnić jednak trzy rzeczy, które w mojej opinii mocno przyczyniły się do stwierdzenia, że summa summarum ten kolejny rok mojego życia był pozytywnym doświadczeniem.
Miejsce 3 – Współpraca z Giant Polska.
Wszyscy pracujemy po to, aby osiągnąć jakiś konkretny cel. Zarobić na utrzymanie rodziny, polepszyć swój status społeczny, zdobyć jakąś nagrodę, poczuć satysfakcję. To naturalne, oto przecież chodzi, aby mieć cel i do niego dążyć. Czasem jednak przydarzają nam się rzeczy, daleko wykraczające poza nasze oczekiwania. Mnie również w tym roku spotkało takie wyróżnienie. W branży rowerowej jestem bardzo krótko, bo od około 3-4 lat. To jest nic patrząc na doświadczenie moich kolegów. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wiem, jaki ogrom pracy mnie jeszcze czeka. Ale nie zrażam się tym, ciągle próbuję się rozwijać i stawać lepszym specjalistą. Robię to w głównej mierze dla Was – moich przyjaciół, moich klientów, wszystkich. Każdy kto mnie zna wie, że jestem pasjonatem i osobą która zawsze angażuje się w projekty w 110 procentach. Ile razy odpisywałem na pytania techniczne po północy, ile razy wertowałem internety aby znaleźć dla kogoś odpowiedź i mu pomóc. Ale to dlatego, że czerpałem frajdę z pomagania innym. W pewnym momencie zostało to zauważone przez Giant Polska. Z marką tą miałem kontakt z racji brandu w naszym sklepie, ale w pewnym momencie weszło to na wyższy poziom. Współpraca ta zaowocowała stworzeniem mojego profilu na ich stronie – „Everything is possible”, możliwością jazdy na jednym z najbardziej kultowych rowerów w historii TCR – Maglia Rosa (wyprzedzę pytania i osądy – nic nie dostałem, na wszystko musiałem zarobić). Dla kogoś tak mało znaczącego w światku rowerowym jak ja, to było coś niesamowitego i mobilizującego. Uznanie tak dużej marki, nawet na zasadzie kilku zdań i przedstawieniu mnie na ich stronie było wielka sprawą. Po miesiącach ciężkiej i utrudnionej pandemią pracy odzyskałem chęć i nabrałem nowych sił do dalszego działania. Za to wszystko bardzo dziękuję Giant Polska. Bez względu na to, jak się dalej ta historia potoczy, był to dla mnie zaszczyt stanowić cząsteczkę Waszej marki.
Miejsce 2 – Powrót na trasy wyścigów.
Każdy chyba się ze mną zgodzi, że odkąd wybuchła pandemia, świat nie jest już taki sam. Zmieniło się wszystko – w naszych życiach prywatnych, zawodowych, nastroje społeczne mocno się pogorszyły. Cała ta sytuacja spowodowała, że przestałem dostrzegać sens treningów i jakiegokolwiek ścigania się w zawodach. Notorycznie odwoływane czy przekładane imprezy, cała ta nerwowość, niepewność. Ciężko było odnaleźć radość z wsiadania na rower, a jeśli już jechałem to na zasadzie zrobić co zrobić i wrócić do domu. Ale z czasem sytuacja zaczęła się delikatnie uspakajać, a raczej ja nauczyłem się z nią żyć. Wróciła radość z jazdy, odnalazł się ten romantyzm kolarski, postanowiłem spróbować wrócić na trasy wyścigów. W tym roku dwóch, tych moich ulubionych, bez żadnych oczekiwań, na zasadzie dobrej zabawy. Jakaż to była dobra decyzja… Poczuć na nowo ten dreszczyk na starcie, ten duch rywalizacji, jednocześnie uczucie braterstwa wśród kolarzy. Przypomnieć sobie ból na trasie i satysfakcję na mecie. Znowu mi się chce, znowu widzę cel. Może nie wyniku, bo umówmy się, żaden ze mnie wielki kolarz. Ale są w głowie plany, jest ochota, jest radość, jest zabawa. To wszystko, co zniknęło wraz z pojawieniem się wirusa. Tatra Road Race i Heboj na Przehybę – dziękuję za obudzenie mnie z letargu 😉 Jeśli w tym roku czas i przede wszystkim finanse pozwolą widzimy się znowu. A w planach jest jeszcze kilka innych imprez 😉 Zobaczymy.
Miejsce 1 – bo wszystko jest możliwe.
„Everything is possible” i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Chcesz – możesz. Pragniesz – dąż do celu. Ty i tylko Ty zdecydujesz kiedy i jak uda Ci się go osiągnąć. To motto chyba od zawsze mi przyświecało. Dzięki niemu jestem w tym miejscu, w którym jestem. I dobrze mi z tym. Swoim niezwykle uważnym okiem dostrzegła to pewna osoba. Gość, który ciągle był gdzieś obok, robił za taki mały głosik w głowie motywujący do działania. Stwierdził również, że skoro taki szary człowieczek jak ja, mógł przejść tak wielką przemianę, odmienić swoje życie i połączyć pracę z pasją, to trzeba o tym powiedzieć światu. Bo „Everything is possible”. Tak powstał film podsumowujący moje ostatnie lata pracy i życia, pokazujący tą przemianę. Nie jest to dzieło wychwalające jakiegoś celebrytę, w żadnym wypadku. Raczej pewnego rodzaju recepta, przepis na zmienienie samego siebie. Chcesz to możesz, spróbuj, zaryzykuj, ciesz się życiem. Takie proste. Przy okazji tworzenia tego filmu, który kosztował nas mnóstwo pracy, czasu i sporo nerwów, uświadomiłem sobie najważniejszą prawdę mijającego roku. Żadne sukcesy zawodowe i docenienie przez duże marki, żadne starty w zawodach, nie mogą równać się z otaczającymi nas przyjaźniami. Praca przy tym filmie otworzyła mi oczy, jak wielu dobrych ludzi jest wokół mnie, jakim jestem szczęściarzem. Dzięki Kuba, dzięki Bartek za otwarcie oczu, za ten rok. Z takimi ludźmi można osiągnąć wszystko, a nawet więcej. Dzięki wszystkim Wam za dobre słowa, które dają wiarę w to, że będzie jeszcze dobrze. Świat z Wami jest lepszy.
Pragnę również podziękować osobom, które w nas uwierzyły i bez których ten film by nie powstał – Giant Polska i Omedika – BARDZO, BARDZO ZA TO DZIĘKUJĘ.
Co dalej…
Świat nie jest doskonały. Niestety, patrząc na to co się dzieje wokoło trudno być optymistą, a raczej trzeba szykować się na trudne czasy. Ale co poradzić. Możemy się zamartwiać, jednak czy to coś zmieni? Lepiej szukać pozytywnych momentów w mijających dniach, miesiącach i pozwolić życiu toczyć się z uśmiechem. Jak tak po raz kolejny czytam powyższy tekst dochodzę do wniosku, że trzeba znaleźć pozytywy i liczyć na to, że przeważą nad tymi gorszymi momentami. Wierzyć w siebie, pracować nad swoją osobą a przede wszystkim pielęgnować to, co najważniejsze – przyjaźń.